Nie mogłam się nadziwić. Jak to możliwe? Czwarty kraj pod względem produkcji kawy na świecie – Kolumbia. To musi być wszędzie pyszna kawa – jasne, prawda? Zjechaliśmy ten kraj wzdłuż i wszerz. Marzyłam o filiżance małej, czarnej, ekspresowej… nie ma. W tych miejscach, w których się pojawiamy, a przeważnie to oblegane przez Kolumbijczyków kawiarnie – nie ma, to znaczy jest kawa, albo w zasadzie napój kawopodobny… TINTO tak się nazywa – słodka i słaba kawa tzw. drugiego sortu 🙂 Kolumbijczycy wypijają jej dziennie kilka filiżanek. W małych kubeczkach, często plastikowych. Takie TINTO można dostać wszędzie, za grosze. Smakuje jak rozcieńczona kawa z ekspresu przelewowego, prawie nie pachnie… A wiecie gdzie ta pyszna, pachnąca, aromatyczna kawa się znajduje? W Europie! Kolumbia eksportuje kawę do Europy, dlatego jak spędzasz urlop na przykład we Włoszech to masz szansę wypić fantastyczne espresso lub cappuccino z kolumbijskiej odmiany arabiki, a w Kolumbii musisz się zadowolić tinto – napojem kawopodobnym. Chyba że,… no właśnie 🙂
… muszę przyznać, że poza rozczarowaniem związanym z brakiem dobrej kawy, Kolumbia dostarczyła mi wiedzy na temat całego procesu uprawy i produkcji tego aromatycznego napoju. Podczas odkrywania uroków tego kraju udało nam się dotrzeć do Salento. Mało kto słyszał o tej miejscowości – a szkoda. Mnie oczarowała swoją łagodnością, mnóstwem kolorów i przyjaznym nastawieniem mieszkańców. Tam właśnie znajduje się mały hostel Plantation House. Właścicielem tego hostelu oraz plantacji, która znajduje się obok niego jest Anglik, który już jakiś czas mieszka w Salento. Plantację kupił od starszej Pani wiele lat temu i stała się ona dla niego całym życiem 🙂 To ogromny pasjonat kawy, który podczas kilkugodzinnej wyprawy przeprowadził nas przez cały proces jej produkcji.
To właśnie od niego dowiedziałam się, że kawa też może być modyfikowana! Naprawdę! Ta, którą określa się jako modern coffee została tak zmieniona, żeby łatwiej było ją uprawiać. Krzaki są niższe, a tym samym prostsza jest zbiórka ziaren. Tradycyjna kawa jest droższa w eksploatacji, ale za to jak sama nazwa wskazuje tradycyjna, czyli naturalna i naprawdę fantastyczna. To na tej plantacji właśnie piłam jedną z najlepszych w moim życiu filiżanek kawy! A w zasadzie nie jedną tylko trzy 🙂
Od małego ziarenka, od procesu jego kiełkowania do filiżanki pachnącej arabiki, kawa przechodzi niezmiernie skomplikowany proces. Z zachwytem słuchałam i patrzyłam na człowieka, który z niezwykłą fascynacją dzielił się z nami wiedzą na temat tego co musi się wydarzyć, żebyś każdego ranka mógł z radością sięgnąć po swoją ulubioną filiżankę kawy.
Z małego ziarenka wyrasta roślinka, która zacznie dawać owoce dopiero po kilku latach /zależy od rodzaju kawy/ |
W Kolumbii drzewka owocują dwa razy w roku, te tzw. modern caffee przez około 25 lat, a te tradycyjne około 10 lat dłużej |
Ziarna muszą by dojrzałe /czerwone/ wyłącznie te nadają się do zbiorów. Kawę zbiera się w porze deszczowej do specjalnych koszyków, które na dnie mają zrobione dziurki, żeby wypływała z nich woda deszczowa, inaczej koszyk z ziarnami i wodą byłby zbyt ciężki |
W każdym owocu kawy znajdują się dwa ziarenka. Są miękkie o kremowym kolorze |
Owoce te są obierane z łupin za pomocą specjalnej maszyny. Następnie są moczone w wodzie, którą wymienia się kilka razy do momentu, aż przestanie zmieniać kolor. W trakcie moczenia ziarenka pozbywają się cukru. Ponadto, podczas moczenia następuje naturalny proces selekcji. Te ziarenka, które opadną na dno są pierwszej jakości, natomiast te, które utrzymują się na powierzchni są uszkodzone i traktowane jako druga jakość – z takich właśnie robi się wspomniane wcześniej tinto. |
Następnie ziarenka są suszone. Najlepsze są oczywiście te suszone na słońcu. Jednak podczas pory deszczowej ciężko o odpowiednią ilość promieni słonecznych, stąd też budowane są specjalne suszarnie, które pomagają w tym procesie. |
Proces palenia kawy nadaje jej nie tylko brązowy, ostateczny kolor, ale przede wszystkim zapach, który tak lubimy 🙂 |
A jak z tą kawą jest naprawdę? Możemy cieszyć się jej smakiem dowoli, czy powinniśmy z niej zrezygnować? Może tylko ograniczyć? Jaką kawę wybrać? Która jest dla nas najlepsza?
Niewiele znam osób, które nie lubią kawy. Większość z moich znajomych sięga po nią kilka razy dziennie. Ja muszę przyznać, że również chętnie korzystam z jej właściwości, smaku i aromatu zwłaszcza w szare, zimne, mroczne i niedospane poranki… 🙂
Szkodzi nam czy nie?
Moim zdaniem nie ma jednoznacznej odpowiedzi na zadane powyżej pytanie. Przytoczone w rożnych publikacjach wyniki badań w ty temacie niejednokrotnie się wykluczają. Oczywiście najbardziej cenionym przez nas składnikiem kawy jest kofeina. To ona sprawia, że po wypiciu filiżanki kawy budzimy się do życia i mamy więcej energii. I w tym przypadku wpływ tej substancji na nasze samopoczucie i zdrowie będzie uzależniony od różnych czynników związanych z naszym stanem zdrowia oraz sposobem życia. Osobom z niskim ciśnieniem kawa nieznacznie je podniesie natomiast nadciśnieniowcom… no właśnie pobudzi akcję serca i również podniesie ciśnienie – pytanie do jakiego stopnia i czy jest to bezpieczne. Indywidualne podejście do tego zagadnienia w każdym przypadku jest najbardziej wskazane.
W wielu raportach dotyczących badań na temat kawy możemy przeczytać, że posiada wiele antyoksydantów, które nie tylko neutralizują groźne wolne rodniki i usprawniają oczyszczanie organizmu ze szkodliwych toksyn, ale dodatkowo usprawniają mechanizmy obronne. Z drugiej strony doskonale wiemy, że kawa zakwasza organizm, a zakwaszenie powoduje właśnie powstawanie toksyn, a co za tym idzie może być przyczyną wielu chorób powodowanych właśnie przez wolne rodniki… /ten temat szerzej opisałyśmy w artykule o Occie jabłkowym i zakwaszeniu organizmu/.
Kolejnym aspektem dwuznacznym w temacie spożywania kawy jest z całą pewnością jej wpływ na nasz układ pokarmowy. Z jednej strony są badania, które potwierdzają, że przyspiesza metabolizm przyczyniając się do procesu szybszego spalania tłuszczów, co jest pożądanym efektem we wszelkich działaniach dążących do obniżenia wagi ciała, a z drugiej strony czytamy, że może powodować zaburzenia przewodu pokarmowego, zmniejsza wchłanialność wapnia ze spożywanych pokarmów i wypłukuje niektóre składniki odżywcze.
Poprzez swoje właściwości potrafi świetnie pobudzić układ nerwowy, przyspieszyć proces myślenia, doskonale poradzić sobie z uczuciem zmęczenia psychicznego i fizycznego, ale jednocześnie, spożywana w dużych ilościach może wywoływać niepokoje, rozkojarzenia myślowe, poprzez przyspieszone bicie serca wywoływać bezsenność, nadpobudliwość oraz niezamierzone reakcje.
Dlatego też podsumowanie, które się nasuwa w tym temacie jest jedno. Umiar najważniejszy! I indywidualne podejście. Sami wiemy najlepiej poprzez obserwację własnego organizmu czy coś jest dla nas korzystne czy nie. Filiżanka lub dwie kawy nam nie zaszkodzi, jeżeli nasz organizm funkcjonuje prawidłowo. Pamiętajmy jednak o tym, żeby wypić odpowiednią ilość wody, która po części zneutralizuje skutki zakwaszenia. A osoby z problemami układu krążenia czy trawienia powinny skonsultować temat z lekarzem specjalistą.
Jaką kawę wybrać?
Obecnie na rynku mamy do czynienia z szeroką gamą produktów kawowych w różnych cenach, konsystencji, jakości oraz ilości. Generalnie zasada prosta: im mniej przetworzona kawa i krótszy ma kontakt z wrzątkiem tym bezpieczniejszy wpływ ma na nasz organizm. Oczywiście najlepsza dla nas jest kawa zbożowa, ale przecież nie o takie doznania nam chodzi 🙂
Najmniej przetworzona i najwięcej wartości ma świeżo zmielona kawa z ekspresu ciśnieniowego. Ma też wspaniały aromat i smak. Będzie ona dla nas też najmniej szkodliwa, ponieważ ziarenka kawy najkrócej znajdują się w gorącej wodzie. Podobny efekt /krótkiego kontaktu z wrzątkiem/ możemy uzyskać parząc kawę w ekspresie przelewowym lub kawiarce. Kawa „po turecku” niestety słabo wypada … zmielone ziarenka długi czas przebywają w wodzie. A kawa rozpuszczalna? Prosta i łatwa w obsłudze niestety nie zyskuje dobrych ocen w ratingu 🙂 Przechodzi ona bowiem proces obróbki, w którym przy użyciu maszyn i niejednokrotnie różnych substancji chemicznych zmiana swoją konsystencję. A my przecież wiemy już, że im coś bardziej przetworzone tym mniej da nas dobre. Poza tym ja nie mogę pozbyć się wrażenia, że każda kawa rozpuszczalna ma specyficzny, lekko kwaśnawy smak, który mnie szczególnie nie odpowiada.
Z dodatkami czy bez?
Na hasło kawa z mlekiem prawdziwi koneserzy z niesmakiem wykręcają twarz. Prawdziwa kawa to czarna, mocna i bez dodatków!
Ale to oczywiście kwestia gustu 🙂 Kawa z mlekiem jest łagodniejsza i dla niektórych smaczniejsza… pod warunkiem, że Wasze układy pokarmowe prawidłowo trawią laktozę z mleka. Wiele osób ma problem z trawieniem laktozy z mleka nie mając o tym kompletnie pojęcia. Jeżeli więc po wypiciu filiżanki mlecznego napoju pojawiają się rewelacje żołądkowe proponuję zrobić specjalistyczne badania na nietolerancje pokarmowe, albo przynajmniej na jakiś czas odstawić mleko i obserwować reakcję swojego organizmu. Takim osobom nie polecam kawy z mlekiem. W zastępstwie można zastosować mleko roślinne: ryżowe, migdałowe lub kokosowe. Ja takiego czasami używam, bardzo lubię szczególnie kokosowe. Czytam wcześniej etykiety ze składem. Pamiętajcie, że nawet w sklepach ekologicznych w produktach tam oferowanych znajdują się konserwanty i różne ulepszacze… niestety…
Cukier absolutnie zakazany! Biały zwłaszcza 🙂 O jego szkodliwości napiszemy niebawem. Brązowy, trzcinowy też niekoniecznie, ale to już lepsza dla tych co bez cukru nie potrafią żyć alternatywa. Miód, syrop z agawy, stewia – to również zależy od preferencji.
Moim faworytem jest zdecydowanie kawa z ekspresu ze świeżo zmielonych ziaren ze szczyptą cynamonu, zmielonych goździków i kardamonu. Z dodatkiem odrobiny mleka kokosowego lub… oleju kokosowego. Tak właśnie… pół łyżeczki oleju kokosowego nadaje kawie niebiański, aksamitny smak, który uwielbiam.
Niestety w pracy, w pośpiechu najczęściej raczę się małą czarną, ale i tak traktuję to jako dobrodziejstwo każdego poranka.
Jaką kawę kupić?
Najlepiej oczywiście kupować kawę w specjalistycznym sklepie z kawą. Można wtedy dopytać o szczegóły pochodzenia oraz datę palenia ziaren. Ziarno świeżo palone i prawidłowo przechowywane ma mocny smak i aromat i takiego powinniśmy szukać. Torebka, w którą kawa jest pakowana powinna być wyposażona w odpowiedni „wentyl”, który z jednej strony pozwala jej oddychać, a z drugiej nie powoduje, że wietrzeje oraz traci aromat. Ja często kupują kawę w sklepach ekologicznych i zwracam uwagę na to, żeby pochodziła z plantacji, która stosuje zasady tzw. sprawiedliwego handlu /uczciwa cena, bezpieczne i oparte na zasadach szacunku praktyki handlowe, sprawiedliwe płace itd./, ale to zgodnie z moimi przekonaniami 🙂 Każdy może mieć inne. Wybieram arabikę, bo taką lubię najbardziej.
Ale najważniejsze w całym tym kawowym szale jest moim zdaniem jedno. Wypita w poczuciu winy kawa nie będzie dla nas ani radością ani pożytkiem. Wypita natomiast ze smakiem, w fantastycznym nastroju filiżanka kawy z pewnością nam nie zaszkodzi, jeżeli będziemy przekonani, że ma dobry wpływ na nasz organizm. Nastawienie jest w tym przypadku kwestią bardzo istotną!!!
Miłego kawowego czasu życzy zatem JOLMOSIA