Ostatnimi czasy wciąż gdzieś słyszę lub czytam o problemach z zakwaszeniem organizmu. Media bombardują nas reklamami o „cudownych” specyfikach na odkwaszenie – w myśl zasady: weź tabletkę i już po problemie!  Pamiętacie taką scenę z filmu „Seksmisja”: dwie kobiety w pomieszczeniu pilnujące bohaterów Maksa i Alberta i głos mówiący – weź pigułkę, a one bezwiednie podchodzą do automatu i je połykają nie zastanawiając się czy jest to dla nich dobre czy nie i jakie jest ich działanie?  Na pewno tak! Ja mam wrażenie, że od jakiegoś czasu żyjemy dokładnie tak jak w tym filmie.

Z jednym na pewno się zgadzam, zakwaszenie organizmu ma bardzo niekorzystny wpływ na nasz organizm, a co za tym idzie – wpływa na naszą jakość życia! Znam to niestety ze swojego przykładu 🙁

Zakwaszony organizm gorzej funkcjonuje, jest osłabiony, podatny na infekcje. Występują problemy ze skórą i włosami, gorzej śpimy. Jesteśmy cały czas zmęczeni a bóle głowy nas nie odstępują, jesteśmy nerwowi i ociężali. Nadmierne zakwaszenie spowalnia trawienie i wydalanie szkodliwych substancji. Nie możemy zrzucić żadnego kilograma. Niestety są to objawy bardzo ogólne i kojarzone przeważnie ze zmęczeniem…

Eksperci twierdzą, że długotrwałe zakwaszenie organizmu może  doprowadzić m.in do alergii, reumatyzmu, rwy kulszowej, różnego rodzaju zapaleń,  grzybicy, kamicy żółciowej, miażdżycy, nowotworów, wrzodów. To nie jest katalog zamknięty. Wybrałam tylko kilka potencjalnych dolegliwości, a i tak mi już słabo od tego… 🙁

I co zazwyczaj robimy jak nas dopadnie któraś z tych chorób? Idziemy do lekarza i zaczynamy przyjmować różne specyfiki, które nam zaleci lub co gorsze na własną rękę kupujemy w aptece leki bez recepty i faszerujemy się ogólnie chemią! A to już błędne koło! Bo lekarstwa, które mają nam pomóc jeszcze bardziej zakwaszają organizm.

Normalne pH krwi wynosi 7,35 – 7,45, jest więc lekko zasadowe. Organizm jest bardzo mądry i próbuje utrzymać równowagę kwasowo-zasadową, ale jeżeli mu nie pomożemy, a tylko ciągle przeszkadzamy: fatalnym odżywianiem, brakiem ruchu i stresem  to przestaje sam dawać radę! Kawa, czarna herbata, alkohol, słodycze, mięso, sery żółte, wędliny – im jest więcej tych elementów w naszej diecie tym większe jest zakwaszenie. Możemy oczywiście niwelować ten poziom spożywając pyszne roślinki: cukinie, szpinak, brokuły, kalafiory, marchewki, selery, pomidory, buraki, bakłażany, jabłka , grapefruity, truskawki, maliny, arbuzy, brzoskwinie, banany czy kiwi. Ale kto z nas je więcej tych pysznych roślinek niż produktów, które zakwaszają organizm? Szczerze? Bez ściemy…

Rodzi się więc pytanie jak zapobiec procesowi zakwaszenia organizmu?

Najprościej przestać jeść produkty z „czarnej listy”. Dla jednych wykonalne, dla innych nie, dlatego budujemy świadomość, powoli i zaczynamy myśleć i żyć mądrzej 🙂

Wiemy wszyscy, że jest to trudne, bo żyjemy w biegu, cały czas w pracy, na nic nie mamy czasu, w życiu ciągle pod górkę… niedojedzona pizza czy pudełkowe jedzenie ląduje w mikrofali i też dajemy radę… Wiem o tym doskonale, bo też tak robiłam, ale… od czegoś trzeba zacząć, żeby jak to się sloganowo mówi:  żyło nam się lepiej i zdrowiej!

Ja zaczęłam od picia octu jabłkowego, który ma rewelacyjne właściwości  oczyszczające i odkwaszające nasz organizm. Efekty już widać już po dwóch tygodniach systematycznej kuracji octowej! Tzn. picia szklanki wody z 2 łyżkami octu jabłkowego  dwa razy dziennie: rano półgodziny przed śniadaniem i wieczorem po kolacji. Dzień zaczynam i kończę szklanką napoju octowego 🙂

Jeżeli nie lubicie tego cierpkiego smaku to możecie dodać łyżeczkę miodu/nie cukru!!!/ 🙂 Pamiętajcie ,że ocet jabłkowy musi być dobrej jakości, bez konserwantów i ulepszaczy, żeby nam bardziej nie zaszkodził niż pomógł. Można taki kupić w dobrych sklepach ze zdrową żywnością lub niektórych supermarketach.

Ja Wam proponuję zrobienie swojego octowego specyfiku. Jest to bardzo proste i nie wymaga większego wysiłku 🙂 Teraz jesienią jest najlepszy na to czas, bo mamy dostęp do naszych polskich bardzo dobrej jakości jabłek!

Oto mój przepis:

  1. polskie jabłka, najlepiej z ekologicznej uprawy, ale nie jest to warunek konieczny,
  2. przegotowana woda,
  3. miód,
  4. litrowy słoik
zdjecie 1

Jolmosiowe jabłuszka 🙂 jedne z najzdrowszych owoców jakie istnieją!

Jabłka myjemy, kroimy na ćwiartki i odrzucamy te z robaczkiem 🙂 Słoik wyparzamy wrzątkiem i zapełniamy w całości jabłkami. Do ostudzonej wody dodajmy miód: 1 łyżka na 1 szklankę wody. Zalewamy jabłka do pełna w słoiku, przykrywamy ściereczką i zabezpieczamy gumka recepturką tak, żeby nic się nie dostało do słoika.Trzeba pamiętać o tym, żeby utrzymywać czystość przy produkcji, bo ocet nie lubi brudu 🙂 Gdyby pojawiła się pleśń to niestety musimy wylać całość i zacząć od początku…

 

zdjeccie 2

Troszkę bałaganik taki mały… 🙂

zdjęcie 3

Pamiętajmy, że w słoiku lądują jabłka razem z całą zawartością swojego środka 🙂

 

Odstawiamy na 4 tygodnie, najlepiej w ciemne miejsce w temperaturze pokojowej. Codziennie mieszamy miksturę drewnianą łyżką i zbieramy szumowiny. Po 4 tygodniach zlewamy ocet, najlepiej przez szmatkę, żeby oddzielić jabłkową pulpę. Przelewamy do wyparzonych ciemnych butelek lub słoików i gotowe!

zdjęcie 4

Pierwszy produkt Jolmosi 🙂 Pamiętajcie, od czegoś trzeba zacząć!!!

 

Ocet można przechowywać nawet przez kilka lat.

Do dzieła 🙂